Alex Haditaghi nie przejmie Pogoni – zwichrowany statek o nazwie Pogoń Szczecin dryfuje do… właśnie dokąd?


Były negocjacje, zwroty akcji, ale ostatecznie Pogoń Szczecin nie zmieni właściciela.

3 stycznia 2025 Alex Haditaghi nie przejmie Pogoni – zwichrowany statek o nazwie Pogoń Szczecin dryfuje do… właśnie dokąd?
Szymon Gorski / PressFocus

To był najgorętszy temat z ostatnich tygodni w Szczecinie. Alex Haditaghi miał przejąć Pogoń Szczecin i wprowadzić ją w nową erę. Jednak niedogadanie się z wierzycielami w sprawie sposobu uregulowania długu sprawiło, że negocjacje szlag trafił i kanadyjski milioner po kilku zwrotach akcji zarzucił temat. To oznacza, że Jarosław Mroczek wciąż jest kapitanem statku. Statku, który coraz bardziej tonie i zmierza w nieznanym i raczej niebezpiecznym kierunku.


Udostępnij na Udostępnij na

Kibice Portowców wyczekiwali wieści o nowym inwestorze już od dłuższego czasu. Gdy pojawiła się nadzieja, że Alex Haditaghi przejmie Pogoń Szczecin, rozbudziła się wiara w to, że na rok 2025 klub zyska nowe życie, bo to stare umarło już 2 maja 2024. To nie będzie mieć miejsca. Jako pierwszy dowiedział się o tym goal.pl, który poinformował, że kanadyjski milioner zrezygnował ostatecznie z kupna Pogoni. Klub trzeciego stycznia po raz drugi wystosował oświadczenie, w którym potwierdził, iż nie będzie zmiany właścicielskiej.


Powód? Niepewność co do sposobu zarządzania klubem. Do tego zalicza się też spora rozbieżność w kwestii wysokości długu (Jarosław Mroczek mówił że zadłużenie wynosi około 20 kilku milionów złotych tymczasem według Aleksa Haditaghiego jest ono dwa razy większe i sięga kilkudziesięciu milionów złotych) i różnica co do sposobu spłaty. Kluczowi wierzyciele klubu nie zgodzili się na proponowane przez Haditaghiego odroczenie spłaty wszystkich pożyczek do 31 lipca 2027 roku, ponieważ milioner odmówił udzielenia jakichkolwiek zabezpieczeń spłaty pożyczek

Jak możesz rozmawiać o sprzedaży klubu, skoro te dane są tak rozbieżne? Skoro od razu napotykasz konieczność spłaty wielu zobowiązań? To bardzo trudne do zaakceptowania – osoba, która była blisko negocjacji w rozmowie z Piotrem Koźmińskim dla goal.pl.

To bardzo zła wiadomość dla szczecińskiego zespołu oraz jego fanów. Nie dość, że negocjacje zakończyły się fiaskiem, to na dodatek próba oddania klubu w nowe ręce spotęgowała negatywną atmosferę wokół obecnego zarządu. Lecz przede wszystkim, uwydatniła wewnętrzne problemy trawiące klub od środka.

Jarosław Mroczek obnażony nieudanymi negocjacjami

To bardzo ciężki kamień do ogródka Jarosława Mroczka. Przez lata kreował się on na rozsądnego biznesmena, który nie był skory do szaleństw i wolał cierpliwie budować pozycję Pogoni. Tymczasem próba sprzedaży klubu pokazała, że w szafie Pogoni trofeów może i nie ma, ale są za to trupy. Przyszedł nowy inwestor i okazuje się że, o finansach Pogoni decyduje kilku wierzycieli, wobec których zadłużenie sięga grube miliony złotych.

Ostatnie lata dla Pogoni były bardzo udane i zapewne wynikały też one właśnie ze zwiększonych możliwości dzięki zaciągniętych pożyczek. Jednak jeżeli Prezes sam mówił o niepotrzebnym wpisaniu w koszty przychodów zwycięstwa w Pucharze Polski, to gdzieś coś nam każe podświadomie sądzić, że chyba gdzieś ten wielbiony przez lata rozsądek się zapodział.

Wpisaliśmy w zakładane przychody wygraną w Pucharze Polski. Dziura? To nie tylko te pięć milionów złotych, o których się mówi. To też dzień meczowy w pucharach, to premie z UEFA. Ale scenariusz, który nie miał prawa się wydarzyć, wydarzył się…Jarosław Mroczek na specjalnie zwołanej konferencji prasowej nt. stanu finansowego Pogoni

To niejedyny grzech bezsensownego wydawania forsy. Jeszcze kilka lat temu Pogoń potrafiła wydać blisko 10 milionów zgodnie ze stanem sprawozdania PZPN-u na prowizję dla menedżerów. Drugi pod tym względem w 2022 roku Śląsk miał o cztery miliony mniej. Spora różnica, prawda? Jeszcze 2 lata temu blisko 80% wydatków stanowiły pensje piłkarzy, a przyjmuje się, że 70 % to maksymalny procent jaki powinny stanowić wynagrodzenia w stosunku do całości budżetu. A klub przypomnijmy, NIE MA sponsora głównego, jakim przez lata były Azoty.

Gdzie ci wychowankowie za wielkie sumy

Filarem miała być także akademia, w którą ładowano kupę pieniędzy. Dariusz Adamczuk oraz Jarosław Mroczek wszem i wobec głosili, że model zespołu zakładał rokroczną sprzedaż wychowanków za ciężkie miliony euro. Tymczasem tych sprzedanych wychowanków było tylu co kot napłakał i to nie za jakieś bajońskie sumy. Ktoś powie, że Kacper Kozłowski poszedł za 10 milionów euro.

Jako ad vocem powiemy tak: po pierwsze, przelew gotówki na konto Pogoni został rozłożony na raty (słowa pana Prezesa). Po drugie, skoro teraz dług wynosi parędziesiąt milionów złotych, albo nawet te przypuszczalne 26 milionów, to co się stało z tymi pieniędzmi, które w ratach bo w ratach, ale były przesyłane? Gdzie są pieniądze z Adama Buksy albo Sebastiana Walukiewicza?

Alex Haditaghi odpuszcza Pogoń Szczecin, teraz tylko kibica żal

Bardzo jest nam żal kibiców Pogoni. Wyczekiwali oni każdego gestu Kanadyjczyka. Każde oznaczenie na Instagramie, zdjęcie z miasta było analizowane z nabożną czcią i próbą odczytywania znaków niczym starożytne wyrocznie wróżące z kości. Już niektórzy wychylili się do przodu i świętowali, że deal done. Inni potem mówili, że jeszcze nie tak blisko do końca. Potem znów miał być happy end, Jarosław Mroczek na Twitterze dał do zrozumienia, że negocjacje zakończą się szczęśliwie.

Zamiast cieszyć się świętami kibice czytali tylko o tym, co będzie, a czego nie będzie. Czekali na każde słowo ze strony zarządu Pogoni, ze strony kanadyjskiego milionera. Wypatrywali wpisów i pogłosek ze strony dobrze poinformowanych dziennikarzy którzy mogli uchylić rąbka tajemnicy wyczekującym kibicom.

Ilość zwrotów akcji godna Mody na Sukces

Sprzedaż klubu tymczasem powoli przeradzała się w telenowelę z gatunku nieśmiertelnej Mody Na Sukces. Klub już zdążył wydać stosowne oświadczenie o upadku negocjacji, a tymczasem Alex jeszcze raz wkroczył na scenę cały na biało, wytykając klubowi omijanie kluczowej informacji i nie zachowanie pełnej transparentności jeśli chodzi o naturę pożyczek. Z tego powodu według informacji goal.pl milioner miał podjąć jeszcze jedną próbę porozumienia się z tymi wierzycielami, którzy nie zgodzili się na rozłożenie długu.

Jak widać, wszystko to na marne. Niestety na sam koniec kibice muszą usłyszeć wiadomość: nic z tego, the end. Teraz zapowiada się powolne odgruzowywanie z długów narobionych w ostatnich latach. Game over.

Alex Haditaghi i Pogoń Szczecin: miłość od pierwszego wejrzenia, realnie ambitne plany, czy tylko puste słowa?

Żeby nie było, Alex Haditaghi też nie był tak krystalicznie czysty, na jakiego chciałby się pewnie kreować. Pierwszą lampką ostrzegawczą była ilość krągłych słówek jacy to kibice Pogoni są cudowni. Jaki to projekt jest ambitny, jak wielkie możliwości ma Szczecin etc. Że od razu będą transfery, ściągnięcie fachowców z Zachodu i w ogóle nadchodzi złota era. A jak już rzucił gadką o pierwszej miłości, która pochodziła ze Szczecina, to przeszliśmy na zupełnie nowy poziom zyskiwania sympatii kibica. Brakowało jeszcze tylko farmazonów o zajadaniu się pasztecikami i paprykarzem.

Żeby nie było, Szczecin to fajne miejsce, ale jednak ilość cukru jaka wylewała się z tych wszystkich wypowiedzi przyprawiała o próchnicę i cukrzycę. Poza tym można było odnieść wrażenie że Kanadyjczyk bardzo mocno próbował narzucić jak najkorzystniejsze warunki za jak najniższą cenę. Wyraźnie grał nastrojami kibiców, przez co oberwały choćby Kaczory, które, gdy wszyscy uznali, że stoją na drodze ku szczęściu kibiców Pogoni, otrzymały setki gróźb oraz wyzwisk pod własnym adresem.

Negocjacje lubią ciszę? Haditaghi tego nie uznawał

A w negocjacjach często liczy się dyskrecja. Mimo obowiązującej klauzuli NDA (non disclosure agreement, tzw. umowa o zachowaniu poufności), Haditaghi paplał o finansach klubu na lewo i prawo. Rozumiemy dziennikarzy, dla nich to jest okazja na ciekawej gorący temat, a ich NDA nie obowiązuje.

Nie mamy pretensji w momencie, w którym Haditaghi starał się sprostować nieprawdziwe informacje drugiej strony. Jednak Kanadyjczyk przeprowadzał taką kampanię medialną, że było to już po prostu niesmaczne. Doszło już do takiej farsy, że jak informował Daniel Trzepacz na platformie X, pan Haditaghi rozsyłał wszystkim, którzy w ostatnich dniach wysyłali mu życzenia z okazji świąt na Facebooku, prywatną korespondencję z wierzycielami! Znów chciał pokazać: ja dobry, wierzyciele źli, nie chcą świetności klubu.

To po prostu żałosne i dziecinne zachowanie. To właśnie z tego powodu klub musiał po raz drugi oznajmić, że z negocjacji nici i żeby pan Haditaghi przestał powielać fałszywe informacje.

Co oznacza klęska przejęcia klubu – nic dobrego

Fiasko negocjacji oznacza, że Pogoń Szczecin będzie powoli zjeżdżała w dół piłkarskiej hierarchii w Ekstraklasie. Zapewne za niedługo kibice usłyszą, że będzie konieczna znacząca redukcja płac i sprzedaży jak najszybsza kluczowych piłkarzy (choć wg informacji lokalnych dziennikarzy zimą to jeszcze nie nastąpi). Ale skoro pieniędzy dodatkowych nie będzie to po raz kolejny na zimowym rynku będzie posucha. Przy tak wąskiej kadrze to praktycznie wyrok na jakiekolwiek ambitniejsze plany. Bardzo również możliwe, że wpłynie to na Puchar Polski, jedyną nadzieję na powód do radości.

Naszym zdaniem konieczna jest kolejna konferencja nt. stanu finansów klubu. Sytuacja ze zmianą właściciela wprowadziła totalny chaos informacyjny, do czego przyczynił się niedoszły nabywca z Kanady. Jakie jest realne zadłużenie? O co chodziło ze spłatą pożyczek? Czemu nie zgodzono się na propozycję pana Haditaghiego? Trzeba oczyścić tę stajnię Augiasza, która znów się zrobiła.

Benedikt Zech pierwszą ofiarą

Jeden majtek już opuścił tę łajbę, bowiem Benedikt Zech rozwiązał umowę z Pogonią. Ktoś powie, że w ostatnim od dłuższego czasu Austriak zjechał poziomem do ligowej szarzyzny. Jest to poniekąd bardzo logiczne wytłumaczenie i Pogoń ma w teorii kim go zastąpić. Jednak wszyscy doskonale wiedzą, że chodzi po prostu o zejście z niemałej pensji. Kto następny? Rzucimy tylko informacyjnie, że z końcem sezonu kontrakt skończy się Kurzawie, Gorgoniowi, Vahanowi…

Kamil Grosicki: jestem załamany

Zaniepokojony obecną sytuacją jest również Kamil Grosicki, o którego odczucia w związku z obecną sytuacją wokół sprzedaży klubu zapytał się Daniel Trzepacz.

Śledzę to, co dzieje się w mediach. Nie ukrywam, jestem załamany. Cały czas jednak wierzę, że ten nowy rok będzie dla nas jako Pogoni lepszy od poprzedniego Kamil Grosicki dla redakcji Pogonsportnet.pl

Jeśli nie pojawi się nowy Alex Haditaghi, to Pogoń Szczecin czeka kolejny jeszcze trudniejszy rok

Już na początku 2024 roku prezes Mroczek na specjalnie zwołanej konferencji mówił, że finansowo Pogoń jest zadłużona. Późniejsza klęska Pucharu Polski odebrała nadzieję na poprawę losu i wepchnęła szczeciński zespół w oko cyklonu. Od tego momentu ten statek chybocze się coraz mocniej. Dlatego jeżeli nie wydarzy się jakiś cud w postaci kolejnego inwestora (z którym rozmowy zakończą się tym razem wyczekiwanym happy endem) albo wygraną w Pucharze Polski, to rozpocznie się dryfowanie po coraz bardziej niespokojnych wodach.

Ze strzaskanym masztem, postrzępionymi żaglami, niedziałającym sterem, przeciekającym pokładem. Nie takich wieści po tak beznadziejnym roku 2024 spodziewali się szczecińscy fani na otwarcie roku 2025.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze